do

07/07/2016 18:00
Moje doświadczenia są całkiem odmienne gdyż należę do trzeciego rocznika , który kończył już SP 8-letnią a wzrastałem w małym miasteczku, gdzie prawie wszyscy się znali. Spotkaliśmy się jako 5-latki w przedszkolu, 8 lat spędziliśmy w SP a całkiem spora grupa z nas jeszcze 4 lat w liceum. Były to czasy gdy „argument siły” w pokazaniu „kto tu rządzi” był akceptowany i to raczej nauczyciele stosowali wobec uczniów – głownie tych, którzy wykazywali skłonności do gnębienia słabszych. Oczywiście jeśli rodzice się dowiedzieli, to nie lecieli ze skargą na nauczyciela lecz jeszcze dołożyli, bo ” jeśli nauczyciel cię skarcił to widać zasłużyłeś!”
Razem w grupie spędziliśmy 10 lat a z częścią nawet i 14 lat i niczyje więzi rodzinne na tym nie ucierpiały a jeśli juz, to nie z przyczyn tym spowodowanych.
Co szkodzi, że przez 12 lat dzieciak chodzi do tej samej szkoły, ma tych samych kolegów, zna nauczycieli a oni znają jego ?
Może lepiej co 4 lata rozwalać ledwo co zintegrowane zespoły i budować na nowo , w innym środowisku, z innymi ludźmi ?
Kto Tobie naopowiadał bzdur o „komunistycznych próbach deprecjonowania rodziny” ?
Jeśli już obwiniasz „totalitaryzmy” o narzucaniu swojej ideologii, zwalczaniu innych poglądów to największym totalitarystą w naszej historii był kościół chrześcijański, który „ogniem i mieczem” szerzył swoja wiarę, a na stosach palił tych, którzy głosili inneg poglady, które dzisiaj, nawiasem mówiąc, powszechnie uznaje się za oczywiste.