prawdziwe

Prawdziwych Polaków jak średnio zdolny uczeń szybciutko wyczyta w Google że Kościuszko był babiarzem, podobnie jak Sienkiewicz, Mickiewicz miał problem z alkoholem do tego z paskudnej, lichwiarskiej rodziny zaś Chopin żył na kocią łapę z George Sand. Komu małolaty uwierzą? Pani opowiadającej hagiograficzne pierdoły czy barwnemu i soczystemu internetowi? Młodzież żyje w świecie wirtualnym. W tak rozległym, że nie mają o tym pojęcia rodzice. I, niekoniecznie w negatywnej formie.Szkoła powinna im pomagać się w nim poruszać. Ale szkoła nie ma bladego pojęcia -jak! Chociaż potężne zasoby dostępne na kliknięcie mogły by być wielkim narzędziem edukacyjnym. Bez sensu jest płacz że młodzież nie chodzi do biblioteki, jeśli kilkaset ma dostępnych w sieci, w tablecie. Więc PiS tworzy edukacyjny świat, który się kończy. Bardzo szybko. Proponowana reforma byłaby dobra 35 lat temu. Teraz jest skansenem.Chodzilam jeszcze do 8-klasowej podstawowki, do klasy w ktorej przywodca gangu mlodocianych mial ojca juz po trzech wyrokach a nim samym (tym przywodca) interesowala sie milicja i kuratorium. Takiego lebka nie zneutralizuje nikt i nic. Zdemoralizowal i zgromadzil wokol siebie kilku osilkow i doszlo do tego, ze nauczycielka polskiego bala sie wejsc do kalsy. Przyciagnal do siebie zafascynowanych nim paru niezle zapowiadajacych sie chlopcow. Wszyscy, co do jednego, wpadli potem w utarte koleiny pt. ‚podstawowka, zawodowka, kuroniowka’.
Inny miedzyklasowy gang mial za szefowa dziewuche. Sprobowalbys ja ‚zintegrowac’, chcialabym to widziec. Wszelkie moralizowanie mialo tu taki efekt jak proba przekonywania Urbana, zeby poszedl do kosciola. Rozumiala tylko jezyk sily. Przed jej gangiem drzala cala szkola. W koncu rozbila ich milicja a dziewucha trafila do poprawczaka.
Aby byc sprawiedliwa dodac jednak musze, ze wiekszosc gangow tworzyla sie wokol tzw. przerosnietych, czyli drugo(trzecio)rocznych i calkiem mozliwe, ze gdyby jakos ochronic istniejace juz, ksztaltowane od 1 klasy grupy, to do powstania wiekszosci z tych gangow by nie doszlo. Ale jak Ty sobie to wyobrazasz: 8-letnia szkola podstawowa bez przerosnietych? No chyba ze bedziemy ciupasem przepuszczac wszystkich zanizajac w ten sposob poziom nauczania i rownac do najgorszych.
Tradycyjna szkoła nie ma większych szans z otwartym globalnym światem. Młodzież stanęła przed wielką szansą uczestnictwa w jego kształtowaniu. I ją wykorzysta, jeśli ojczyzna nie wesprze w tym dziele- zmienią ojczyznę, bez większego żalu. Na marginesie: rozmawiałem z kilkudziesięcioma ubogimi rodzinami, na co wydają pierwsze pieniądze z 500+? Kolejność jest taka: podręczniki do szkoły, telefony/tablety z internetem, nowe ciuchy dla dzieci, wakacje.

projekt

„Tam dzieciak może w jednym środowisko spędzić nawet do 12 lat – czy to źle ?”
Bardzo zle, jezeli skutkuje to zanikiem wiezi rodzinnych. MEN dramatycznie szuka pieniędzy, których brakuje w oświacie od lat. Proponowane zmiany pozwolą zamknąć mnóstwo małych szkółek wykończonych przez demograficzny niż. Reforma da przykrywkę takich niepopularnych propagandowo działań. Zwolnić mnóstwo zbędnych nauczycieli, tzn odejdą sami, dostaną nowe warunki pracy, których nie zaakceptują. Nikt nie powie że PiS zwalnia, po prostu propozycje pracy nie są przyjmowane. Wina odchodzących. Wypadający szczebel organizacyjny szkół też pociągnie oszczędności. Podobnie jak rezygnacja z bezpłatnych podręczników. Ostaje kilkaset milionów zł.
Dzieci są na ostatnim miejscu, ich dobro hasłem na transparent, po pochodzie lądującym na śmietniku. Pani ministra twierdzi że opiera reformę na wzorcach zachodnich. Tyle, że oni tam mają pieniądze. Interes dzieci byłby uwzględniony, gdyby tworzyło się warunki do tworzenia szkól na miarę XXI w. Opartych na technologiach XXI w, nowoczesnych. Na to nie ma kasy też. Planowane pieniądze to ok. 1/6 minimalnych potrzeb. Pomysły MEN cofają szkoły o co najmniej 35 lat.
Zamykana jest próba odbudowy szkolnictwa zawodowego. Pani ministra myli edukację zawodową z pozaszkolnym i poza formalnym kształceniem się przez całe życie. Zresztą, myli wiele innych spraw. W sumie minister nie musi się znać na problemach resortu, którym zarządza. Tyle, że w Polskim Radiu pani wycofała się z pomysłu obowiązkowego wolontariatu, idioci dziennikarze znowu pokręcili.Zjawiska nie mozna ograniczyc li tylko do srodowisk gminnych. Komunisci robili takie eksperymanty w stolicach swoich panstw. Nie bez przyczyny uznali rodzine jako jednego z najwiekszych wrogow rewolucji, stojaca na drodze do wychowania czlowieka sowieckiego wiec starano sie mozliwie jak najbardziej odizolowac od niej dziecko. Nie mogli wystapic przeciwko niej otwarcie ale niektore schematy probowali, z pewnym powodzeniem, wprowadzic w zycie. Zauwaz, ze kazdy totalitaryzm (Hitler, Pol Pot, Stalin…) ma swoje pomysly na wychowywania dzieci, ktore w zasadniczy sposob roznic sie moga od tradycyjnego rodzinnego srodowiska i maja jedna wspolna ceche: odizolowac dzieciaka od rodziny i poddac wlasnemu wplywowi.
Oczywiscie w omawianym wypadku powyzsze uwagi sa spora przesada niemniej… mile moga byc zlego poczatki.
No bo popatrz co po 8 latach POwskich rzadow pozostalo z prawa rodzinnego. Tylko obowiazek alimentacyjny (a i ten jest tylko dla rownych ale juz nie dla rowniejszych, taki Kijowski alimentow placic nie musi i dobrze jest). Dochodzilo powoli do tego, ze dranie zabierali dzieci z biednych rodzin. Typowy czerwony, totalitarny schemat.

dziennikarz

Po 1999r pracowałam jako lokalny dziennikarz. W szkołach na moim terenie były problemy, ale były nadzieje. Chociaż dziwił mnie lasek przy Szkołach w Otwocku, do którego na przerwie młodzież tłumnie ruszała na przerwie na papierosa. Później wiele rzeczy przestało mnie dziwić. Nawet gimnazjaliści palący na progu szkoły. W Polsce budowano wolność, tzn wszystko wolno. Młodzież nie była i nie jest zepsuta. W 2010 r zabrałem 30 ubogich dzieciaków z mazowieckich szkół na obóz do Olsztyna. Przez 10 dni nie miałem z nimi ani jednego problemu! Z paniami nauczycielkami , a 2 były opiekunkami owszem, były problemy. Paniom wydawało się ze jadą na wywczas a nie jako opiekunki. Mam sąsiadkę – matkę z 9 dzieci. Na oko od 3-do 14 lat. Bajtle zaskakują mnie czymś czego patrząc z boku nie spodziewać się.
Przepuszczam malucha na schodach, słyszę: dziękuję panu! Grzeczne, poukładane łobuziaki. Ich wychowanie zależy od środowiska, później szkoły. Również rodziców. Najgorzej gdy do edukacji wchodzi polityka.
Dzieci mamy wspaniałe. Chodzę z kulą, swego czasu szedłem w Starachowicach pod górę, z ciężką torbą. Podszedł umorusany, na oko 5 latek, z zatroskaną miną zapytał: Pomóc ci? Grzecznie podziękowałem, ale mnie zaskoczył i wzruszył. Dzieci mamy wspaniałe, ich problemy, agresja, to chyba wina nas, dorosłych. Obracam się często w tzw. trudnych środowiskach dzieci i młodzieży. Nigdy nie spotkała mnie nieprzyjemność z ich strony.